Richard Filby: woli rozwijać umiejętności niż robić bezbłędne pokazy


Busker Richard Filby balansuje na rola boli na Rynku we Wrocławiu
Richard Filby na Festiwalu BuskerBus 2021 we Wrocław. Fot. Małgosia Węglarz

Busker Richard Filby o codziennym występowaniu na ulicy i jak umiejętność przemówień publicznych pomaga mu w rozwijaniu umiejętności cyrkowych.

Fantastyczny występ powinien zainspirować ulicznego performera do zrobienia kolejnego pokazu. Nieudany występ powinien zmotywować performera ulicznego do zrobienia kolejnego pokazu. Wystarczająco dużo ludzi pokochało mój pokaz i wystarczająco dużo ludzi go znienawidziło, żebym wiedział, że to nie zależy ode mnie, jak się czują. To moja praca. Po prostu muszę to robić i pozwolić im reagować tak, jak chcą.

Richard Filby

Cześć Richard, jak się dziś miewasz?

Czuję się dziś świetnie. Ciężko pracowałem nad serią nowych rzeczy i jestem bardzo zadowolony z rezultatu.

Jaka była Twoja ścieżka do zostania performerem?

Zacząłem od żonglowania dla zabawy, gdy byłem młody i stało się to moją pasją. Po ukończeniu szkoły nie bardzo wiedziałem, czym się zająć, ale na szczęście dostałem pracę w małej australijskiej grupie cyrkowej. Głównie robiłem przedstawienia szkolne i uczyłem dzieci żonglować. Po pewnym czasie poczułem, że rozwinąłem swoje umiejętności na tyle, aby budować karierę solową.

Jak trafiłeś do Londynu i co spowodowało, że tam zostałeś?

Przez kilka lat podróżowałem jako artysta uliczny. Spędzałem lato w Australii, a gdy robiło się zbyt zimno, wyjeżdżałem do Europy, by mieć drugie lato. Pewnego razu wróciłem do Australii i stwierdziłem, że nie czuję się tam już jak w domu, więc wyjechałem ponownie do Londynu i nigdy nie wsiadłem do samolotu powrotnego.

Richard Filby występuje obok znaku z logiem Festiwalu BuskerBus
Richard Filby podczas BuskerBusa w Krotoszynie. Fot. Joanna Dryjańska-Pluta

Niedawno po raz pierwszy brałeś udział w maratonie — gratulacje! Jak ważną rolę w Twoim życiu odgrywa sport?

Dziękuję. Aktywność fizyczna to jedna z najważniejszych części mojego dnia. Zwykle po przebudzeniu idę pobiegać, poćwiczyć jogę, zrobić trening siłowy albo zagrać w coś ze znajomymi. Nie dbałem o siebie tak bardzo, gdy byłem młodszy, a moje ciało nie nadążało. Zawsze byłem obolały i myślałem, że to normalne. Kiedy zacząłem dbać o siebie na poważnie, zdałem sobie sprawę, że muszę włożyć wysiłek także poza sceną, aby utrzymać swój styl życia i pracę.

Zajmujesz się wieloma rzeczami m.in. jesteś żonglerem i balansujesz na rola boli. W czym czujesz się najpewniej, co sprawia Ci największą przyjemność i czego chciałbyś się jeszcze nauczyć?

Jedynym powodem, dla którego dotarłem tak daleko jako żongler, jest moja umiejętność przemawiania publicznego. Mogę robić rzeczy, które wykraczają poza moje umiejętności żonglerskie, ponieważ jeśli popełniam błędy, jestem zwykle szybko w stanie zatuszować je żartem.

Jeśli chodzi o samo żonglowanie, chciałbym nauczyć się bardziej ekscytujących i niebezpiecznych form, jak piła łańcuchowa.

Artysta uliczny Richard Filby balansuje na rola boli i żongluje na wrocławskim rynku.
Richard Filby Spectacule- BuskerBus we Wrocławiu. Fot. Tobiasz Papuczys

Jak wygląda Twój proces twórczy oraz jakie masz cele podczas pracy nad swoim pokazem? Czy często uwzględniasz nowe pomysły?

Każdy występ, który robię na ulicy, ma w sobie jakiś element, nad którym pracuję. Bardzo rzadko robię bezbłędny uliczny pokaz, bo zawsze jest w nim coś, czego jeszcze nie potrafię zrobić. Tak naprawdę mój obecny program składa się głównie z rzeczy, które w nim uwzględniłem, zanim były gotowe. Tak więc ciągle się on zmienia i ewoluuje.

W tej chwili próbuję nauczyć się żonglować w nocy pięcioma pochodniami. Ćwiczę bez ognia w ciągu dnia, więc co wieczór mam szansę zrobić coś lepszego niż poprzednio. Jeszcze tego nie potrafię, ale wkrótce się uda.

W pomieszczeniach czy w plenerze – gdzie wolisz występować? Jakie żarty i sztuczki działają w obu miejscach, a czego nie da się przenieść?

Kocham pracować w plenerze. W teatrze czuję się trochę klaustrofobicznie i zmierzam się z tym podczas każdego pokazu. Uwielbiam jednak scenę, z publicznością, która jest blisko i skupiona. Wolność występowania na wolnym powietrzu i radzenie sobie z różnymi rzeczami i zakłóceniami sprawia jednak, że bardziej czuję, że żyję podczas występu.

Wiele luźniejszych, niekonwencjonalnych rzeczy, które działają świetnie w plenerze, nie przekłada się dobrze na scenie. Myślę, że ludzie, którzy kupili bilet, zajęli miejsce, kupili drinka i przygotowali się na noc, mają pewien poziom oczekiwań. Tak więc zawsze zachowuję swobodny charakter moich występów scenicznych i działa to bardzo dobrze. Musi być jednak zachowany pewien poziom profesjonalizmu, który naprawdę nie jest potrzebny na ulicy.

„The Richard Filby Spectacule” materiał nagrany podczas Festiwalu BuskerBus 2021 we Wrocławiu, w Krotoszynie i w Zielonej Górze

Gdybym miała wybrać jedną rzecz, która odróżnia Cię od innych ulicznych wykonawców lub ich występów, byłaby to „uprzejmość”. Nie żartujesz ze swoich pomocników, dziękujesz publiczności i sprawiasz, że czują się doceniani.

Podziwiam wykonawców, którzy potrafią być szorstcy dla swojej publiczności. Próbowałem być trochę ostrzejszy, ale zawsze wychodzi o wiele bardziej złośliwie, niż zamierzałem. Czasami to zmieniam i odrzucam uprzejmy charakter mojego pokazu, ale ten styl bardzo mi odpowiada. Myślę, że bierze się to z tego, że przez bardzo długi czas występowałem dla dzieci.

Jesteś nie tylko artystą cyrkowym, ale także komikiem. Rozśmieszanie ludzi tylko mówieniem zawsze wydawało mi się jedną z najtrudniejszych rzeczy na świecie. Czy byłeś jednym z tych klasowych klaunów, czy odkryłeś, że ludzie uważają cię za zabawnego, nawet bez żadnych rekwizytów, kiedy zajmowałeś się już występami?

Stand-up jest trudny. Nigdy się w tym nie wyróżniałem. Miałem wiele dobrych nocy i kilka wspaniałych momentów, ale nie widzę siebie w najbliższym czasie w specjalnym programie na Netflixie. Byłem klasowym klaunem i dorastając, zawsze rozśmieszałem ludzi, jednak zamiana moich sarkastycznych komentarzy we właściwe żarty i komedię stand-up to zupełnie inny temat.

Jakie masz doświadczenie w występach na ulicy?

Mieszkam w Covent Garden, około dwóch minut na nogach od miejsca, gdzie występuję. Moje główne doświadczenie to rutyna codziennych pokazów. Czy jest gorąco, zimno, mokro, pada śnieg, czy jestem zajęty… Codziennie jestem tam i robię swoje show. Uwielbiam festiwale i eventy, ponieważ wyrywa mnie to z tej rutyny, ale w Londynie mam wygodne (i łatwe) życie.

Richard Filby stoi z walizką przed pomnikiem Fredry we Wrocławiu
Zdjęcie zrobione przez Małgosię przed pokazem we Wrocławiu

Jakie były Twoje najbardziej znaczące, szczęśliwe lub najgorsze momenty na ulicy?

Najważniejszą rzeczą w występach na ulicy jest oferowanie rozrywki na żywo osobom, które nie mają do niej dostępu. Z wielu powodów wiele osób nie ma możliwości, by coś takiego doświadczyć. Uwielbiam pomysł, że każdego dnia, nawet o tym nie wiedząc, mogę wystąpić dla kogoś, kto naprawdę tego potrzebuje.

Szczęśliwe momenty zdarzają się często. To dobry pokaz, wspaniały festiwal, piwo po ciężkim dniu pracy – to całkiem fajne życie. Okropne chwile zdarzają się rzadziej, ale zapadają w pamięć na dłużej. Myślę, że utknięcie we Francji bez pieniędzy i z minimalnymi umiejętności mówienia po francusku było straszne. Próba zarobienia żonglowaniem na czynsz była jednym z trudniejszych okresów w moim życiu i jednym z najbardziej satysfakcjonujących.

Lepiej pracować mądrze niż ciężko

Czy pamiętasz swój debiut z pokazem ulicznym? Jak od tego czasu zmieniło się twoje postrzeganie występów i pomysł na dobry uliczny pokaz?

Zdecydowanie zbyt długo występowałem, robiąc tzw. walk-by. „Walk-by” jest wtedy, gdy występujesz dla przechodzących obok ciebie osób z wystawionym kapeluszem lub futerałem, do którego mogą wrzucać napiwki. Nic wtedy nie wiedziałem o robieniu pokazów ulicznych, więc kładłem na ziemi kapelusz, ustawiałam moją rola bolę i żonglowałem godzinami, czasem nawet 8 godzin z rzędu. To było znacznie trudniejsze niż praca, którą wykonuję teraz, a zarobki były bardzo nieprzewidywalne.

Kiedy pierwszy raz zobaczyłem kogoś, kto prezentował spektakl uliczny, byłem pod tak ogromnym wrażeniem, że pomyślałem, że to niemożliwe, abym też mógł taki zrobić. Odkąd się tego nauczyłem, zdałem sobie sprawę, że lepiej pracować mądrze niż ciężko. Nie ma nic trudniejszego niż wielogodzinny wysiłek w nadziei, że co kilka minut wpadnie jakaś moneta.

Występujesz już od jakiegoś czasu. Czy często analizujesz reakcje publiczności? Czy to nadal wpływa na Twoją pewność siebie, jeśli pokaz był udany lub okropny, czy nauczyłeś się szybko o nim zapominać i iść dalej?

Zapominam o nim. Za każdym razem. O dobrym i złym.

Fantastyczny występ powinien zainspirować ulicznego performera do zrobienia kolejnego pokazu. Nieudany występ powinien zmotywować performera ulicznego do zrobienia kolejnego pokazu. Wystarczająco dużo ludzi pokochało mój pokaz i wystarczająco dużo ludzi go znienawidziło, żebym wiedział, że to nie zależy ode mnie, jak się czują. To moja praca. Po prostu muszę to robić i pozwolić im reagować tak, jak chcą.

Richard Filby występuje dla publiczności. W tle widać krotoszyński ratusz.
Richard Filby balansujacy na rola boli na Festiwalu BuskerBus w Krotoszynie. Fot. Małgosia

Jak wygląda Twój typowy dzień?

Poranna rutyna: pobudka – ćwiczenia – prysznic – joga – medytacja – prace domowe – dziennik. Codziennie!

Robię kilka pokazów po południu i spędzam trochę czasu między nimi trenując lub pracując na komputerze. Potem w nocy gotuję posiłek. Tak wygląda większość dni, chyba że coś mnie rozproszy.

Jesteś stałym bywalcem Covent Garden, legendarnej miejscówki dla artystów ulicznych. Co lubisz w tym miejscu i jak to jest tam występować?

Uważam, że jest to najlepsze miejsce na świecie do występów ulicznych. Niektórzy je kochają, inni nienawidzą. Jednego dnia jest super, łatwo i zarabiasz mnóstwo pieniędzy, a następnego zastanawiasz się, po co w ogóle przyjechałeś do Londynu. Zawsze jednak jest ciekawie, a stała społeczność zapewnia dobre towarzystwo.

Film promocyjny pokazu scenicznego

Jakie są Twoje zadania i cele jako przedstawiciela Stowarzyszenia Artystów Ulicznych Covent Garden?

To już nie moje zadanie – rzuciłem to, haha! W moim życiu dużo się wtedy działo. Nie mogłem się już na tym skupić, więc musiałem przekazać to kolejnym osobom, które teraz wykonują fantastyczną pracę.

W tej chwili dużo ich energii idzie na walkę z absurdalnym systemem pozwoleń. Rada miejska przemyciła go podczas lockdownu bez konsultacji z nami w tej sprawie. Zadaniem członków jest głównie przemawianie w imieniu stowarzyszenia. Wiele firm, przedsiębiorców i mieszkańców ma wiele do powiedzenia na temat występów ulicznych w okolicy. Przedstawiciele zwykle są tam, aby przypominać ludziom, że jesteśmy w Covent Garden dłużej niż oni.

Niektórzy buskerzy uważają, że przepisy i pozwolenia dotyczące występów ulicznych zabijają ich klimat, inni, że nie jest możliwe, aby wykonawcy sami zorganizowali się w najbardziej popularnych miastach. Jakie są Twoje przemyślenia i sugestie dla urzędników, mieszkańców i artystów? Czy jest możliwe, aby wszystkie strony były zadowolone?

Dla buskerów (w zależności od tego, gdzie się znajdują) – ignoruj pozwolenia, dopóki nie zaangażuje się policja i nie zagrozi ci prawdziwą karą.

Mieszkańcy często mogą porozmawiać z artystami ulicznymi, którzy im przeszkadzają, i zazwyczaj mogą znaleźć kompromis.

Jeśli chodzi o urzędników, to powiedziałbym, że jakiekolwiek problemy, które ich zdaniem zostaną rozwiązane przez pozwolenia, nie zostaną rozwiązane. Pozwolenie nie zmniejszy hałasu, nie sprawi, że przejście na ulicy nie będzie zablokowane i nie poprawi jakości występów artystycznych w danym miejscu. Pozwolenie tak naprawdę nie robi nic. To tylko sposób na przejęcie kontroli dla samego przejęcia.

Richard Filby żongluje na ulicy maczetami przed publicznością
Richard Filby – BuskerBus 2021 w Krotoszynie. Fot. Małgosia

Czy często występujesz na festiwalach sztuki ulicznej? Jak wyglądałby idealny festiwal?

Robię je sporadycznie w ciągu roku. Chciałbym występować na nich częściej, ale zazwyczaj jestem wystarczająco zajęty kabaretami, zleceniami i innymi wydarzeniami, które się pojawiają.

Idealny festiwal według mnie to taki, który odbywałby się w wielu miejscach, jak BuskerBus. Miałby ogromne dofinansowanie. Organizowany byłby od wielu lat, a każdy rok byłby lepszy od poprzedniego. Mnóstwo ludzi śmiejących się z każdego żartu i tysiące dolarów w kapeluszu po każdym występie. Tak byłoby idealnie.

Czy lubisz oglądać innych artystów ulicznych? Jakie pokazy sprawiają, że się zatrzymujesz i zostajesz, by je obejrzeć?

Uwielbiam oglądać pokazy, których nigdy wcześniej nie widziałem. To była jedna z najlepszych rzeczy na BuskerBusie. Poznałem wykonawców z całego świata, a każdy z nich miał inny styl.

O wiele chętniej oglądam na ulicy muzyków niż żonglerów czy klaunów. Coś w tym, że chłopak lub dziewczyna stoją i tłumaczą publiczności, co ma się wydarzyć, jest dla mnie nieatrakcyjne. Uwielbiam to, kiedy już biorę udział w przedstawieniu, ale przekonanie mnie, żebym został, jest prawdziwym wyzwaniem.

Artysta cyrkowy Richard Filby żongluje sześcioma piłkami na zielonogórskim deptaku
Richard Filby żonglujący piłkami na zielonogórskim deptaku. Fot. Natalia Kojder

Jakie są najlepsze przedstawienia uliczne, jakie kiedykolwiek widziałeś?

JP Koala (AUS) za jego dogłębne zrozumienie rozrywki ulicznej.
Hiroshi (JAP) – konsekwentnie przyciąga tłumy i rozśmiesza je od początku do końca.
Dynamike (CAN) – jedna z najsilniejszych osobowości na ulicy.
Paul Dabek (UK) – niesamowity magik z bezkonkurencyjnym komediowym wyczuciem czasu.
Will Street (FRA) – definicja pewności siebie.

Co czyni dobrego buskera?

4-5 lat nieustannego i nigdy niekończącego się doskonalenia.

Jakie masz rady dla nowych artystów ulicznych?

Nikt nie jest ci nic winien. Wyjdź tam i zapracuj na to.

Busker podaje rekwizyt cyrkowy osobie którą zaangażował do pokazu
Richard Filby na Festiwalu BuskerBus 2021 we Wrocławiu. Fot. Tobiasz Papuczys

Jako, że nie występujesz 24/7, jaka jest Twoja ulubiona książka? Czy czytałeś jakichś polskich autorów?

Uwielbiam „Rok 1984” George’a Orwella. Lubię wszystkie jego książki i eseje, ale w tej jednej trafił w sedno.

Nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek czytał coś polskiego autora. Czytam jednak sporo — jakieś rekomendacje?

Podeślę Ci jakieś.

I na koniec, jakie są Twoje plany, marzenia, i czego mogę Ci życzyć?

Pokładam wiele nadziei i mam wiele marzeń na przyszłość, ale uświadomilem sobie, że życie tak często wymyka mi się spod kontroli, że żyję bardziej z dnia na dzień. Jeśli mam jakiś duży projekt, planuję go w dłuższej perspektywie czasowej. W przeciwnym razie, po prostu spędzam każdy dzień próbując się rozwijać, uczyć i ćwiczyć swoje umiejętności w nadziei, że kiedy nadarzy się okazja, będę miał to, czego potrzeba, aby ją w pełni wykorzystać.

Richard Filby żongluje maczetami i pochodnią
Pokaz żonglerki w Krotoszynie. Fot. Joanna Dryjańska-Pluta

Richard Filby


Pochodzący z Australii, a obecnie mieszkający w Londynie Richard Filby jest artystą cyrkowym i komikiem. W swoich pokazach łączy wysokozaawansowaną żonglerkę nożami i piłkami, balansowanie na rola bola oraz numery z ogniem.

Richard w mediach społecznościowych


Strona internetowa
Facebook
Instagram

Facebook comments