Sam Goodburn: bycie dobrym perfomerem to coś więcej niż tylko trudne triki


Artysta uliczny jedzie na monocyklu na linie. Po prawej stronie widać słoneczniki, a z z tyłu tłum oglądający pokaz.
Sam Goodburn jeżdżący na monocyklu po linie. BuskerBus 2021 w Zielonej Górze. Fot. Małgosia Węglarz

Sam Goodburn zaczynał jako monocyklista i zdobył swój pierwszy tytuł mistrza freestyle’u w wieku 15 lat. Z biegiem czasu udoskonalił swój popisowy numer — jazdę na rowerze jednokołowym po linie, żonglerkę i… techniki jedzenia ciasteczek, do których podchodzi jak do nowej dyscypliny cyrkowej. W tym wywiadzie Sam opowiada o tym, jak został performerem i o podążaniu za swoim marzeniem, by tworzyć triki mniej ryzykowne, a bardziej chrupiące.

Chcę, żeby ludzie czuli, że znają mnie w moim przedstawieniu i że moja komedia bierze się z połączenia ze mną i z tym, jak naprawdę czuję się w danym momencie. Jeśli moje życie jest poukładane, jestem z siebie zadowolony i nie jestem zbyt arogancki, to jest to odzwierciedlone w moim pokazie, a publiczność może to poczuć i zobaczyć lepsze przedstawienie. Poza tym ostatecznie ja też się lepiej bawię.

Tak, moja postać to ja, tylko przerysowana i podekscytowana tym, że występuje przed dużą grupą ludzi.

Sam Goodburn

Rekwizyty cyrkowe, które można zjeść

Cześć Sam, jak się masz? Jadłeś dzisiaj jakieś dobre ciasteczka?

Dzień dobry. Albo dobra część-dnia-niezależnie-kiedy-to-czytasz. Czuję się naprawdę dobrze. Siedzę przy kuchennym stole w mieszkaniu z Airbnb w Helsinkach, w Finlandii, i mam paczkę ciasteczek „Josefina”, które znalazłem w lokalnym supermarkecie. Używam ich jako rekwizytów na pokazach w Finlandii. Zawsze dobrze jest wypróbować je przed występem, więc paczka jest teraz w połowie pusta.

Jak to możliwe, że jesteś tak szczupły, mimo że jesz tak wiele ciasteczek?! Czy otrzymujesz wiele skarg od ludzi, którzy po obejrzeniu Twojego pokazu przestali być na ścisłej diecie? Który kraj ma najlepsze ciastka?

Z ostatniej chwili! Ciasteczka nie powodują tycia. Prowadziłem przez dekadę badania na temat ciasteczek i okazuje się w praktyce – to brytyjski zwrot, który całkowicie pasuje (ang. proof is in the pudding, dosłownie dowód jest w puddingu, przypis MW) – źe ciasteczka pomagają ci być wysokim i chudym.

Szczerze mówiąc, po prostu mam jeden z tych irytujących typów ciała, które mogą jeść cokolwiek i zawsze wyglądają tak samo. Nie mogę też łatwo zbudować masy mięśniowej, z czego jestem również potajemnie zadowolony, bo myślę, że moje ciało wygląda śmieszne, dziwnie i jak brytyjskie.

Najlepsze ciastka na świecie to… to trudny wybór, ponieważ każdy kraj ma swój własny styl. Będę musiał powiedzieć, że brytyjskie, ale tylko dlatego, że dorastałem, jedząc je i wywołują u mnie nostalgię. Wolałbym jednak nie komplementować Wielkiej Brytanii po Brexicie, który sprawił, że moje życie jako wykonawcy stało się o wiele trudniejsze. Wrr.

Artysta cyrkowy Sam Goodburn próbuje zjeść ciastko, które przyczepione jest do wędki
Sam Goodburn próbujący zjeść kolejne ciasteczko na Festiwalu BuskerBus. Zdjęcie Joanna Dryjańska-Pluta

Kim jest Sam Goodburn?  

Sam Goodburn to ja. Jestem Sam Goodburn. Jestem monocyklistą, żonglerem i linoskoczkiem z Anglii, ale staram się robić tych wszystkich rzeczy podczas występów jak najmniej, a zamiast tego skupić się na komedii i jedzeniu ciasteczek. Po raz pierwszy zostałem zaproszony na festiwal uliczny, kiedy miałem 17 lat, a teraz mam 27, i od tego czasu występowałem jako klaun w namiotach cyrkowych, na kabaretach na statkach wycieczkowych w Australii, w moim solowym przedstawieniu teatralnym na Festiwalu Fringe w Edynburgu i w wielu innych miejscach. To świetna zabawa.

Film promocyjny

Zaczęło się od monocyklu

Po raz pierwszy wygrałeś mistrzostwa w jeżdżeniu na monocyklu w stylu freestyle ponad dziesięć lat temu, więc jeśli dobrze rozumiem, na początku traktowałeś to jako sport. Jak to się stało, że przerodziło się to w przedstawienie cyrkowe?

Kiedy miałem 11, może 12 lat, nauczyłem się jeździć na monocyklu po tym, jak zainspirował mnie widok dziewczyny w moim wieku, która jeździła na rowerze jednokołowym na lokalnym targu. Później wystąpiłem na Wembley Arena dla 14 000 ludzi w duecie z jej starszym bratem, Lucasem. W każdym razie początkowo nie wiedziałem, co jest możliwe na monocyklu i po tym, jak nauczyłem się jeździć do przodu, do tyłu i w jednym miejscu, myślałem, że opanowałam tę umiejętność. Jednak bardzo się myliłem.

Internet nie dominował wtedy jeszcze tak bardzo w życiu każdego człowieka, więc nie mogłem łatwo zobaczyć, co robią najlepsi monocykliści na świecie. Zamiast tego użyłem wyszukiwarki Yahoo, żeby dowiedzieć się więcej o monocyklizmie w mojej okolicy. O dziwo, dowiedziałem się, że odbywa się tam krajowy zjazd monocyklistów, a jeszcze dziwniejsze było to, że odbywał się w następny weekend, do tego 20 minut drogi od mojego domu. Więc mój tata zabierał mnie tam każdego dnia, poznałem pierwszych innych monocyklistów, zobaczyłem jakie triki wykonują ludzie w Wielkiej Brytanii i obejrzałem mistrzostwa. Byłem ogromnie zainspirowany i zdecydowałem się na styl jazdy, który chciałem trenować, a który nazywa się freestyle. W ciągu kilku lat nauczyłem się wszystkiego, co pamiętałem z tego wydarzenia.

Gdy miałem 15 lat, po raz pierwszy wygrałem mistrzostwa. 18. urodziny, spędziłem lecąc po raz pierwszy samolotem do Włoch na Międzynarodową Konwencję Monocyklistów. Przyleciałem pełen podekscytowania i oczekiwań — to trwa dwa tygodnie i wszyscy najlepsi sportowi unicykliści wszystkich stylów biorą w tym udział i rywalizują. Gdyby moje życie było filmem, to właśnie tam wygrałbym mistrzostwa świata w każdej kategorii i zdobył serce najładniejszej dziewczyny na monocyklu. Zamiast tego zdecydowałem się nie brać udziału w zawodach freestyle’owych, jedynie je obejrzeć.

Doszedłem do wniosku, który zmienił moje życie, że nie mnie ma już dla mnie znaczenia, czy potrafię wykonywać najtrudniejsze ewolucje, tak jak ludzie na zawodach freestyle’owych, ponieważ niekoniecznie dostarczają one największej rozrywki. Od tego momentu wiedziałem, że to na odbiorze publiczności mi zależy. Chciałem być performerem.

Artysta uliczny siedzi na monocyklu. Przytrzymuje spodnie, które ma założone tylko na jedną nogę.
Pokaz uliczny w Zielonej Górze. Fot. Natalia Kojder

Zacząłeś w młodym wieku. Jak wyglądało twoje dzieciństwo? Czy miałeś obsesję na punkcie swojego monocyklu od momentu, gdy go pierwszy raz wypróbowałeś, czy też było to jedno z wielu Twoich hobby?

Trochę się rozgadałem, odpowiadając na pytanie numer 4, więc myślę, że rozumiesz moją obsesję na punkcie jazdy na monocyklu, gdy byłem dzieckiem. Bardzo podobało mi się też kręcenie i edytowanie filmów — nie zawsze związanych z jazdą na monocyklu, ale różnymi głupimi rzeczami. Zawsze uważałem, że kiedy mam kreatywny pomysł na projekt, mam obsesję na jego punkcie, ale nie na niczym akademickim.

Film Sama nagrany w 2011 r.

Dostałeś swój pierwszy monocykl od taty. Czy Twoja rodzina wspierała Twoje plany? Jakie masz wskazówki dla rodziców, których dzieci chcą występować?

Kiedy zacząłem uczyć się jeździć na monocyklu, początkowo nie zdawałem sobie z tego sprawy, że mój tata także potrafił na nim jeździć. Zrobił jeden, gdy miał 14 lat, po obejrzeniu cyrku w telewizji. Moi rodzice bardzo mnie wspierali, ale w sposób, który nie wywierał na mnie żadnej presji. Nigdy aktywnie nie pchali mnie, abym zajmował się cyrkiem, ani też aktywnie nie próbowali nakłonić mnie do robienia czegoś poważniejszego. Po prostu wspierali wszystko, co chciałem zrobić. Jeśli poprosiłby o pójście na wydarzenie, zabraliby mnie, gdyby mogli sobie na to pozwolić.

Moja rada jest taka, że w pewnym wieku dzieci lubią buntować się przeciwko temu, czego chcą ich rodzice. Jeśli jesteś zbyt zainteresowany ich występami, prawdopodobnie będą mieli fazę, w której nie będą już tego robić. Jeśli jednak pozwolisz, aby była to ich rzecz, mogą zdecydować, jak bardzo są tym zafascynowani, a jeśli to pokochają, to pokochają to całym sercem.

Busker Sam Goodburn podczas pokazu ulicznego prezentuje ciastko, które używa jak rekwizyt cyrkowy.
Sam Goodburn i… ciasteczko. Fot. John Kowalska

Moja postać to ja

W Twoim pokazie jest dużo komedii. Jak opisałbyś siebie w życiu prywatnym? Czy łatwo przychodzi Ci wychodzenie z postaci scenicznej?

Zazwyczaj lubię mieć dużo czasu dla siebie, kiedy nie występuję. Zawsze czułem się trochę niezręcznie w nawiązywaniu kontaktów z grupami osób, które dopiero co obejrzały mój pokaz, ponieważ wolałbym nie być zawsze w centrum uwagi i chwalony za mój występ podczas spotkań towarzyskich.

Chcę, żeby ludzie czuli, że znają mnie w moim przedstawieniu i że moja komedia bierze się z połączenia ze mną i z tym, jak naprawdę czuję się w danym momencie. Jeśli moje życie jest poukładane, jestem z siebie zadowolony i nie jestem zbyt arogancki, to jest to odzwierciedlone w moim pokazie, a publiczność może to poczuć i zobaczyć lepsze przedstawienie. Poza tym ostatecznie ja też się lepiej bawię.

Tak, moja postać to ja, tylko przerysowana i podekscytowana tym, że występuje przed dużą grupą ludzi.

Tłum ogląda występ artysty ulicznego, który wsiada na monocykl znajdujący się na linie przymocowanej do metalowej konstrukcji.
Sam podczas pokazu ulicznego na zielonogórskim deptaku fot. Małgosia

Moje życie jest zbudowane wokół zmian i przygód

Jak wygląda Twój typowy dzień? Czy po tylu latach żonglowania i jazdy na monocyklu, potrzebujesz nadal regularnie ćwiczyć swoje rutyny?

Nie mam typowego dnia. Nigdy też nie wpadłem w rutynę. Moje życie jest tak różne z dnia na dzień. Czasami moje życie jest w jednej walizce, czasami jestem w trasie z cyrkiem lub śpię w kabinie statku wycieczkowego, a czasami jestem w swoim vanie. Nigdzie nie jestem na stałe, nie mieszkałem w jednym miejscu, odkąd opuściłem dom moich rodziców w wieku 19 lat. Uwielbiam to, że moje życie jest zbudowane wokół zmian i przygód, pewnego dnia zwolnię, ale… jeszcze nie teraz.

Najbardziej intensywna faza moich treningów przypadła na okres, gdy byłem nastolatkiem  — pamiętam, że starałem się ćwiczyć 4 godziny w dzień powszedni po szkole, 10 godzin w sobotę i 2 godziny w niedzielę. Utrzymywałem ten tryb przez dość długi czas, ale kiedy zacząłem występować, nie było na to czasu, a także straciłem część motywacji, kiedy zdałem sobie sprawę, że

uznanie publiczności dla twojego show nie jest bezpośrednio związane z tym, jak trudne były twoje triki. Owszem, trudne triki są czynnikiem, ale teraz zdaję sobie sprawę, że są one tylko małą częścią tego, co czyni dobrego performera. 

Postanowiłem, że będę trenował tylko wtedy, kiedy będę miał na to ochotę i teraz nigdy nie zmuszam się do robienia określonej ilości treningów. Jeśli idę na trening i po 5 minutach nie czuję się zmotywowany, pakuję się i idę do domu (gdziekolwiek jest dom) lub jeśli nie trenuję przez miesiąc, to jest to całkowicie w porządku. Często mam głupi pomysł na pokaz i zamiast żonglować czy jeździć na rowerze, trenuję nowy trik z ciasteczkami, bo to jest to, co mnie w danej chwili ekscytuje.

Sam Goodburn żongluje ciastkami
Sam Goodburn żonglujący ciasteczkami podczas festiwalu BuskerBus 2021. Fot. Joanna Dryjańska-Pluta

Jaki jest najtrudniejszy numer, którego się nauczyłeś lub z którego jesteś dumny, a co wciąż jest na Twojej liście umiejętności do opanowania?

Mój trik z tosterem! W 2017 roku przygotowałem godzinne solowe przedstawienie teatralne. Miałem tylko 23 lata, było to ogromne wyzwanie i czułem wielką presję. Podobnie jak w moim ulicznym show starałem się używać rekwizytów żonglerskich tak mało, jak to tylko możliwe, a zamiast tego stworzyłem wiele sztuczek z przedmiotami śniadaniowymi, aby pasowały do narracji. Wpadłem na szalony pomysł, że chcę, aby toster wyrzucił tosta trzykrotnie wyżej niż normalnie, żebym był w stanie rzucić nożem przez scenę i przybić go do deski do krojenia w ułamku sekundy, zanim wpadnie z powrotem do tostera.

Nie byłem specjalistą w rzucaniu nożami.

Musiałem nauczyć się rzucać nożami, zdobyć taki toster i trenować BARDZO długo. To było niedorzeczne i prawdopodobnie oznaczało, że reszta pokazu nie była tak dobra, jak mogłaby być z powodu całego czasu, jaki spędziłem nad tą jedną sztuczką. Udało się i wykonałem ten numer w 26 pokazach w ciągu 27 dni na Edinburgh Fringe w 2017 roku. 

Nigdy więcej nie zrobiłem ani tego pokazu, ani nie rzuciłem ponownie nożem, ale pewnego dnia wykorzystam ten numer i przywrócę umiejętność rzucania nożami!

Nadal do opanowania… Muszę nauczyć się więcej niezręcznej komedii i oryginalnych technik angażowania publiczności. Plan, żeby to osiągnąć: zrobić więcej pokazów, wypróbować więcej pomysłów.

Jesteś samoukiem i podczas swojego występu wyjaśniasz, że nie wykonujesz numeru z monocyklem na linie tak, jak inni wykonawcy, ponieważ nie zdawałeś sobie sprawy, że istnieje prostszy sposób na zrobienie tego. Jak dziś uczysz się nowych trików?

Jak wspomniałem wcześniej, kiedy zaczynałem, większość moich ewolucji powstała na podstawie tego, co zapamiętałem z jednego z wydarzeń z udziałem grupy monocyklistów.

Myślę, że to, co jest świetne w rozpracowywaniu, jak wykonać numery, które sam widziałeś, szczególnie z umiejętnościami opartymi na równowadze, jest to, że w naturalny sposób ćwicząc, uczysz się wielu sposobów, jak je można wykonać, co pozwala na ich lepsze zrozumienie. To zdecydowanie dało mi dobre fundamenty, gdy zacząłem wymyślać własne numery.

Czasami odkrywałem później, że inni ludzie również robią te same triki, które myślałem, że wymyśliłem, ale niewiedza w tamtym czasie dawała mi dodatkowy bodziec motywacji, że pracuję nad czymś oryginalnym, więc ciężko trenowałem! To, że nie szukałem, jak to zrobić, miało więc sens.

Nawet te triki, które robię teraz, a których nie widziałem u nikogo, jestem pewien, że kiedyś inni ludzie, tak samo, jak ja, wymyślą na swój sposób.

Zdarzało mi się, że ludzie kopiowali rzeczy, które zrobiłem, a wiem, że widzieli mnie podczas występu i robili to trochę zbyt podobnie dla wygody. Niewiele mogę z tym zrobić, a oni nie będą mieli tego samego poczucia satysfakcji i inspiracji, jakie miałem, gdy je udoskonalałem.

Publiczność ogląda artystę ubranego w czarne spodnie i białą koszulkę, który porusza się na monocyklu po linie. Z tle widać ratusz.
Sam na festiwalu BuskerBus 2021 w Krotoszynie. Fot. Małgosia Węglarz

Na festiwalu BuskerBus wykonałeś różne wersje swojego ulicznego show „Sam Goodburn Wire Attire”, więc wiem, że nie trzymasz się jednego scenariusza. Czy możesz opowiedzieć mi więcej o swoich pokazach? Jak wygląda Twój proces ich tworzenia? Jak wpadasz na swoje pomysły i czy często je modyfikujesz?

Gdy miałem 19 lat, odbyłem 8-miesięczną trasę z cyrkiem w namiocie. Na początku po prostu prezentowałem mój pokaz z monocyklem, ale po dwóch miesiącach nagle stracili klauna i poprosili mnie, żebym go zastąpił. Kompletnie nie miałem czasu na przećwiczenie żadnych gagów, a nie chcieli, żebym kopiował rzeczy ostatniego faceta. Spędziłem kilka cennych godzin przygotowań, siedząc w sąsiednim McDonaldzie i używając ich Wifi, aby obejrzeć jak najwięcej występów klaunów na YouTube. Pokaz się rozpoczął i zaimprowizowałem 4 gagi jako klaun, zupełnie nie mając pojęcia, co może zadziałać. Okazało się, że to niesamowity sposób na tworzenie materiału, odnalezienie mojej postaci, odnalezienie relacji z publicznością i odnalezienie wyczucia czasu i ogólnie wszystkiego. Robiliśmy 12-14 pokazów w tygodniu i nigdy nie ćwiczyłem numerów bez publiczności.

Bardzo rzadko udaje się stworzyć pokazy w taki sposób, ulica jest również dobrym miejscem do tego, ale niewiele innych miejsc. Jednak na pewno nauczyło mnie kilku cennych lekcji na temat modyfikowania materiału poprzez wyczuwanie publiczności i zawsze próbując nowych małych rzeczy, tylko po to, żeby zobaczyć, czy może być genialne… lub do d***.

Relacja z festiwalu BuskerBus 2021

Jak łączysz artyzm, opowiadanie historii i umiejętności techniczne? Jak ważna jest narracja w Twoich przedstawieniach?

To naprawdę ciekawe pytanie, na które jeszcze nie znalazłem odpowiedzi, ale dużo o tym myślałem.

Ten solowy spektakl cyrkowy, który próbowałem zrobić, gdy miałem 23 lata, ma pełną historię, jakby to była sztuka teatralna. Myślałem, że chcę, aby każdy trik miał sens i służył fabule, na przykład wykonałem rutynę żonglowania dwoma telefonami komórkowymi, ponieważ oba dzwoniły i próbowałem powstrzymać je przed obudzeniem mojej fikcyjnej dziewczyny, której nigdy nie spotkasz poza sceną. Patrząc wstecz, posunąłem się z realizmem za daleko i zaangażowanie w opowiadanie historii przeszkadzało publiczności czerpanie przyjemności ze sztuczek. Przedstawiłem je tak, jakby musiały mieć sens, a ludzie zostali wciągnięci w sztukę zrealizowaną z niskim budżetem przez jednego wykonawcę… W porównaniu do większości dużych, wysokobudżetowych spektakli z wieloosobową obsadą, do których ludzie są przyzwyczajeni, to po prostu nie było konkurencyjne.

Fraser Hooper jest genialnym klaunem teatru ulicznego, który opowiada o malowaniu obrazu miejsca, w którym jesteś. Co oznacza stworzenie scenerii, w której rozegra się twoje przedstawienie. Gdzie jesteś? Coraz częściej myślę, że to dobry fundament pod pokaz. Zdecyduj, gdzie jesteś, ale nie ograniczaj się do tego, co możesz tam zrobić, po prostu znajdź sposób, aby dopasować go do tego świata na swój własny, niepowtarzalny sposób.

Portret Sama Goodburna
Sam Goodburn fot. John Kowalska

Jeden z wykonawców powiedział mi kiedyś, że buskerzy rzadko żonglują na ulicy więcej niż trzema piłkami, ponieważ publiczność nie docenia wysokich umiejętności technicznych i nie widzą różnicy między 3 a 5 piłkami. Twój program jest pełen trików. Decydujesz ad hoc ulicy, czy robisz te łatwiejsze, czy trudniejsze?

Moja opinia:

Publiczność docenia wyższy poziom umiejętności technicznych. To po prostu nie zależy tylko od tego, jak to jest trudne. Możesz zabawić tłum jedną piłką do żonglowania, swoją osobowością, humorem i tym, jak budujesz rutynę. Jednak, gdybyś wykonał podobnie skonstruowany akt z trzema piłkami, czy byliby pod większym wrażeniem? Być może. Zależy to od tego, czy masz wystarczająco opanowaną wersję tej techniki z trzema piłkami, abyś mógł występować i pokazywać na tym samym poziomie swoją osobowość, humor i robić to z lekkością.

Myślę, że tak samo jest z czterema piłkami. Z pięcioma jest trochę inaczej, ponieważ musisz spojrzeć w górę, co naturalnie oznacza, że jeśli Twoja rutyna jest zbyt długa, będziesz mniej związany z publicznością, ponieważ nie patrzysz na nią tak często.

OK, ale weźmy mój standardowy ostatni trik z jazdą na monocyklu po linie. Dużo łatwiej byłoby mi zrobić go bez opony. Publiczność miałaby podobne wrażenia oglądając mnie podczas wykonywania tego numeru. Być może niektórzy pomyślą, że jest to łatwiejsze, ponieważ nie mam założonej opony, ale dla szerokiej publiczności zrobienie tego triku w taki sposób, w jaki ja to robię, jest tylko trochę bardziej imponujące.  Dlaczego to robię? 1. Znam ten trik bardzo dobrze, więc wciąż jestem w stanie pokazać moją osobowość i nie muszę sobie tego ułatwiać. 2. Noszenie dwóch rowerów jednośladowych byłoby uciążliwe i gdybym miał tylko jeden bez opony, nie mógłbym wykonywać innych rutynowych czynności na monocyklu. 3. Zlecenia często zależą od tego, kogo znasz, a nie od tego, co potrafisz i jeśli twoi znajomi są pod wrażeniem, będą wypowiadali się o tobie pozytywnie, a kuratorzy z festiwali często rozumieją poziom umiejętności technicznych i również będą pod wrażeniem.

I tak! Decyduję ad hoc, czy robię trudniejsze, czy łatwiejsze triki. Czasami po prostu chcę, a jeśli dobrze się bawię i jestem zaangażowany, publiczność to czuje i jest ze mną. Zdarza się też, że widzę, że publiczność zrezygnowałaby, gdybym zbombardował ją zbyt wieloma sztuczkami, które wymagają dużej koncentracji. Więc ich nie robię!

Busker Sam Goodburn żongluje sześcioma piłkami. Stoi obok znaku z logo festiwalu BuskerBus
Sam Goodburn na Festiwalu BuskerBus 2021 w Krotoszynie. Fot. Joanna Dryjańska-Pluta

Czy są jakieś sztuczki lub żarty, które uważałeś za świetne, ale zrezygnowałeś z nich, ponieważ publiczność nie reagowała na nie tak, jak się spodziewałeś?

Hmm… Spędziłem trochę czasu, ucząc się żonglować 5 maczugami na monocyklu. Co publiczność lubi… ale zdecydowanie nie na tyle, by zmotywować mnie do noszenia 5 maczug. Gdybym i tak je miał przy sobie, prawdopodobnie bym to wykonał, ale już nigdy ich nie noszę. Szybciej rezygnuję z numerów, które zajmują dużo miejsca w walizce. Jeśli rekwizyt jest mały, zwykle bawię się nim i próbuję go na pokazach, dopóki nie znajdę sposobu, aby zadziałał. Większość rzeczy nie działa na początku.

Zrobiłem bodajże trzy pokazy, w których po cichu zmusiłem mężczyznę do umycia zębów na ulicy. Naprawdę myślałem, że byłoby to zabawne. Nawet pisząc to teraz, nadal uważam, że brzmi to śmiesznie. Myślę jednak, że z reguły samo nakłanianie widzów do robienia rzeczy ustami jest trochę obrzydliwe w sposób, który nie jednoczył widzów. Publiczność uznała to za zabawne wewnętrznie, ale się nie śmiała. Ja też.

Performer Sam Goodburn stoi przed znakiem festiwalu BuskerBus. W ręce trzyma szczoteczkę do zębów.
Pokaz uliczny w Krotoszynie. Fot. Joanna Dryjańska-Pluta

Nieustanne testowanie nowych rzeczy

Występowałeś na całym świecie. Czy dostosowujesz swój program w zależności od miejsca, ponieważ lokalna publiczność uważa inne rzeczy za zabawne lub dobrą rozrywkę?

Jest to dla mnie niezwykle interesujące, jak uniwersalna jest niema komedia. Zaprezentowałem tę samą komedię fizyczną na monocyklu w szkole podstawowej dla dziewcząt (w wieku 5-11 lat), w domu spokojnej starości, na kabarecie tylko dla dorosłych w Australii i na ulicy w Hongkongu. Wszyscy wydawali się bawić tak samo. Niema komedia może być potężnym narzędziem, a nawet kiedy robię pokaz, w którym mówię, lubię mieć momenty bez słów. To chwile koncentracji, które pozwalają przyciągnąć wszystkich do twojego świata, które po prostu nie są takie same, gdy mówisz.

Zawsze dostosowuję swój pokaz. Bez względu na to, czy jestem w Wielkiej Brytanii, czy w nowym miejscu, nigdy nie zrobiłem „idealnej” rutyny, ani nawet nie zbliżyłem się do tego, więc jest to ciągła ewolucja, w której testuję różne rzeczy. Jeśli robię dwa pokazy z rzędu, które są dokładnie takie same aż do mimiki, prawdopodobnie nie jestem zadowolony.

Z drugiej jednak strony, jeśli występuję do kapelusza na zwykłej ulicy w nowym miejscu- czy jest to inny kraj, czy tylko nowe miejsce w tym samym czasie- muszę mocno dostosować pokaz, aby działał i bym poczuł się pewnie w tym nowym otoczeniu. Nigdy nie zdarzyło mi się, żebym przyjechał, zrobił swój pierwszy pokaz w nowym miejscu i wyszedł on fantastycznie, a ja poczuł się naprawdę komfortowo. Bardziej prawdopodobne jest, że spędzę kilka dni, myśląc, że miejsce nie działa lub ludzie w mieście mnie nie lubią. Jednak pod koniec tygodnia, zwykle spędzam świetnie czas, robiąc przyjemne i przyzwoite pokazy.

Tłum ogląda artystę ulicznego, który jest ubrany w szlafrok i stoi na metalowej konstrukcji i balansuje piłką znajdującą się na kiju.
Sam Goodburn podczas Festiwalu BuskerBus 2021 we Wrocławiu. Fot. Małgosia Węglarz

Jakie były kamienie milowe lub szczególne chwile w Twoim życiu jako wykonawcy?

W 2017 brałem udział w projekcie Artyści Bez Granic. Raz zrealizowaliśmy pokaz w poczekalni szpitala dziecięcego w Nikaragui. Przesunęliśmy wszystkie krzesła na bok sali, a jeden osoba z naszego małego zespołu pilnowała, by wyłączyć muzykę, gdy pielęgniarka musiała wejść, by zawołać kolejną rodzinę. To było najbardziej satysfakcjonujące przedstawienie w moim życiu.

W 2018 zrobiłem pierwszy pokaz uliczny na Royal Mile podczas Festiwalu w Edynburgu. Podczas finałowego numeru, widziałem prawie każdą twarz na tej szalonej ruchliwej ulicy, patrzącą na mnie i uśmiechającą się. Ten występ dał mi taki piękny zastrzyk adrenaliny.

W latach 2017-22 byłem z przerwami w trasie z Nofit State Circus, największym cyrkiem współczesnym w Wielkiej Brytanii składającym się z 40-osobowego zespołu. Miałem jedną z głównych ról w tym spektaklu i oprócz tego, że było to niesamowite przeżycie, podczas którego objechaliśmy cały świat (wysłaliśmy nawet cały namiot do Melbourne w Australii), to uświadomiło mi to, że nie czułem się znacznie inaczej niż podczas robienia mniejszych spektakli.

Nie jest ważne, jak duży pokaz lub festiwal robisz, ale jak bardzo cieszysz się każdym występem, połączeniem z publicznością i przygodami, w które cię zabiera.

Tłum ogląda artystę cyrkowego, który porusza się na monocyklu na linie. W tle widać kolorowe kamienice.
BuskerBus 2021 we Wrocławiu. fot. Tobiasz Papuczys

Występowałeś w namiotach cyrkowych, na galach, rejsach, na ulicy, lista jest długa. Jakie doświadczenie najbardziej ukształtowało Cię jako wykonawcę?

O tak, zdecydowanie ulica i nie mówię tego, tylko dlatego, że jest to wywiad na temat występów ulicznych. Jeśli ludziom nie podoba się to, co robisz na ulicy, odchodzą lub nawet się nie zatrzymują. Możesz zobaczyć twarze wszystkich, w świetle dziennym ze wszystkimi szczegółami, reagujące dokładnie na to, co robisz. Jesteśmy ekspertami w odczytywaniu wzajemnej mowy ciała i mimiki twarzy, świadomie i podświadomie próbując materiał przed morzem ludzi, którzy tak naprawdę nie chcieli się zatrzymać, ponieważ są na zakupach lub mogliby wziąć wcześniejszy autobus do domu. Pomaga to stworzyć więź z publicznością jak żadne inne miejsce występów.

Działa to również w drugą stronę. Widzowie, ludzie, są ekspertami w odczytywaniu emocji.Bez względu na to, jak bardzo udajesz, że się uśmiechasz lub śmiejesz, publiczność może powiedzieć, czy robisz to szczerze, czy nie. Nie wszystkie moje występy idą dobrze, nie zawsze potrafię się w to wczuć, ale kiedy może dojść do prawdziwej komunikacji między tobą a publicznością, to powinno być unikalne dla danego występu.

To, co również kocham w tym wszystkim, to fakt, że najlepszym przygotowaniem do występu jest bycie w dobrym miejscu pod względem psychicznym, bycie szczęśliwym, pokornym i pewnym siebie. Co również sprawia, że czujesz się lepiej także w codziennym życiu. O tak, uwielbiam występować.

Artysta uliczny Sam Goodburn stoi obok mężczyzny, który trzyma wędkę. Ogląda ich tłum.
Sam podczas pokazu ulicznego w Zielonej Górze. Czy jesteś w stanie dojrzeć ciastko? Fot. Małgosia

Pamiętasz swój pierwszy pokaz uliczny?

Miałem dużo szczęścia z moim pierwszym występem na ulicy. Para niesamowitych lokalnych performerów w moim rodzinnym mieście Bournemouth dała mi wiele rad i pozwoliła mi użyć ich głośnika, mikrofonu i liny, a nawet przyciągnęła dla mnie publiczność. Następnie prezentowałem sztuczki i opowiadałem nieplanowane bzdury.

Wielu buskerów może mieć opinię, że powinieneś zbudować tłum i zgryźć sobie zęby na ulicy, ale być może nigdy nie zostałbym performerem, gdyby nie ten mały akt życzliwości. Jako dziecko byłem naprawdę nieśmiały, nie miałem grupy przyjaciół w szkole, a zaakceptowanie mnie przez widzów naprawdę pomogło mi poczuć się pewnie zarówno jako wykonawca, jak i osoba.

Dziękuję Simonowi i Markiemu.

Artysta cyrkowy ubrany w żółto-czarny szlafrok występuje przed zgromadzoną publicznością na wrocławskim rynku. Po prawej stronie jest pręgierz.
Sam Goodburn na Festiwalu BuskerBus 2021 we Wrocławiu. fot. Małgosia Węglarz

Jaka były najlepsza reakcja tłumu lub przerażający moment?

W styczniu 2020 roku z Nofit State Circus występowaliśmy w Roundhouse w Londynie, niesamowitym miejscu z ponad 1000 miejsc siedzących. Pewnego wieczoru mieliśmy pokaz dla prasy, promotorów i ludzi cyrku. Pokaz szedł naprawdę dobrze, czułem się naprawdę świetnie. W drugiej połowie występu przejeżdżam na rowerze jednokołowym przez rząd odwróconych kieliszków do wina, a po zakończeniu wchodzę na środek sceny w świetle reflektorów i w kulminacyjnym momencie muzyki zakładam okulary przeciwsłoneczne, czym kończę pokaz. Tej nocy jednak, w momencie, gdy zakładałem okulary przeciwsłoneczne, jedna z soczewek wyskoczyła i spadła na podłogę. Śmiech publiczności nie był ogromny, ale był szczery, ponieważ wszyscy wiedzieli, że nie ma możliwości, aby to było zaplanowane. Ograłem to i zszedłem ze sceny, chichocząc do siebie. To był piękny, wspólny żart między mną a publicznością, nad którym nie miałem żadnej kontroli.

Busker Sam Goodburn porusza się na czarnym monocyklu. Ma rozłożone ręce.
Sam Godburn na festiwalu BuskerBus 2021 we Wrocławiu fot. John Kowalska

Budowanie publiczności intrygą

Jaki masz sposób na zebranie publiczności?

Kiedy podróżuję bez mojej konstrukcji, aby zebrać publiczność, lubię grać intrygą, a nie obietnicami.

Powszechnym sposobem artystów cyrkowych występujących na ulicy,jest obiecywanie, co się wydarzy, poprzez rozkładanie rekwizytów i/lub opowiadanie ludziom, co zrobią w finale. Następnie przechodzą po kolei przez rutyny, a publiczność zawsze wie, co będzie dalej, więc nie odchodzi. 

Niemi klauni często używają innego sposobu. Nie mają żadnych sztuczek i grają z przechodniami i ciekawych postaciami, które się pojawiają w tłumie. Publiczność zbiera się i pozostaje z powodu nieznanego. Co może się za chwilę wydarzyć? 

Uwielbiam być w tłumie i oglądać takie przedstawienia, ponieważ chociaż sam jestem wykonawcą czuję, że wszystko może się zdarzyć. W tej chwili sprawiają mi radość próby wykorzystania tej metody do stworzenia pokazu cyrkowego, chowanie wszystkich rekwizytów i przyciąganie tłumu nieznanym. Kiedy jednak mam moją konstrukcję, jest to niemożliwe, ponieważ nie mogę ukryć masywnej, prawie 2-metrowej metalowej konstrukcji za sobą. Sprawy stają się wtedy o wiele prostsze, ponieważ jeśli nie użyję jej aż do finału, ludzie zbiorą się i będą czekać, aż to zrobię.

Tłum ogląda artystę ulicznego na monocyklu
Pokaz uliczny w Krotoszynie fot. Joanna Dryjańska-Pluta

Które miejsca do występów ulicznych są Twoimi ulubionymi, a które są największym wyzwaniem?

Z reguły lubię podróżować do nowego kraju i obserwować, jak reagują. Największym wyzwaniem jest zawsze ochrona i policja i to, czy mają coś przeciwko temu, że tam jestem, czy nie. Czasami w mojej głowie pojawia się myśl, że nie powinienem tam być i nie mogę sprawić, żeby pokaz się udał, ani się nim nie cieszę, bo spodziewam się, że będzie przerwany.

Jakie pokazy uliczne sprawiają, że zatrzymujesz się i zostajesz, by je obejrzeć?

Pokazy ludzi, którzy żyją swoim przedstawieniem i prezentują materiał, który wydaje się autentyczny i świeży. Czasem oznacza to oryginalne triki lub żarty, a czasem wspinanie się na wysoki obiekt, żonglowanie niebezpiecznymi przedmiotami i mówienie kwestii, które już kiedyś słyszałem. To zależy od osoby i od tego, czy czuje się, że jest w tym wiarygodna. Najważniejsze jest to, co publiczność czuje podczas występu i jak szczególnie i wyjątkowo jest przez nią postrzegane to, co się dzieje.

Najlepsi buskerzy i pokazy uliczne, które widziałeś?

Lubię Frasera Hoopera, klauna występującego na ulicy, który nie używa słów. Jego bokserskie show wypełnione jest komedią, która została dobrze wykonana, udoskonalona i wielokrotnie wypracowana, ale nadal jest świeża i pozostawia miejsce na zabawę.

Lubię Pete’a Dobbinga. On naprawdę uczy się miejsca występu i maksymalizuje efektywność swojego pokazu w tym miejscu. Często z ogromnym, dobrze kontrolowanym tłumem i ograniczonymi rekwizytami. To jest szczere, pozornie proste i radosne.

Lubię Karcocha. Występowałem z nim niedawno na festiwalu w Portugalii, oglądałem jego pokaz i rozmawiałem z nim po. Uwielbiam styl jego występu. Zbiera się ogromny tłum, bo widzowie nie mają pojęcia, co zrobi za chwilę, ale nie mogą się doczekać, żeby wybuchnąć śmiechem. Miał też naprawdę piękną filozofię występów i czasami robił wielkie udane pokazy, jednak nie prosił publiczności o pieniądze tylko po to, żeby wprowadzić trochę magii w życie ludzi.

Jeden mężczyzna sto na linie i próbuje sięgnąć po ciastko, które przyczepione jest do wędki, którą trzyma drugi mężczyzna.
Pokaz uliczny we Wrocławiu fot. Tobiasz Papuczys

Publiczność powinna decydować

Czy pokazy uliczne powinny być regulowane? Jeśli miałbyś zdecydować, jakie zasady byłyby najlepsze?

Z mojego punktu widzenia busking oznacza wolność słowa.

Rząd nie powinien zakazywać protestów, tak samo, jak nie powinien zakazywać występów czy ekspresji w przestrzeni publicznej. To zły znak, kiedy na danym obszarze obowiązuje zasada zerowej tolerancji dla występów ulicznych. Rozumiem zasady dotyczące różnych elementów, które czasami wiążą się z występowaniem na ulicy; w niektórych miejscach nie powinno być wysokiego poziomu hałasu w określonych godzinach lub przez cały czas. W niektórych miejscach duże tłumy, które nie są kontrolowane przez wykonawcę, mogą całkowicie zablokować dostęp, co jest zagrożeniem ze względu na bezpieczeństwo lub być uciążliwe. Jednakże te rzeczy nie powinny być wykorzystywane jako sposób na powstrzymanie buskerów dla samego powstrzymania ich, bo nie pasują to do estetyki miasta.

W większości przypadków to publiczność powinna być sędzią — jeśli wykonawcy nie są dobrzy, nie zarobią wystarczająco dużo pieniędzy, aby robić to przez długi czas, albo staną się dobrzy i dopasują się do miasta.

Mężczyzna sto na linie umocowanej na metalowej konstrukcji i jest karmiony ciastkiem, które przyczepione jest do wędki trzymanej przez drugiego mężczyznę.
Sam karmiony ciasteczkami fot. Małgosia

Jakie masz wskazówki dla poczatkujących artystów?

Naśladowanie innych może być świetnym narzędziem, aby poczuć się komfortowo, gdy próbujesz robić pokazy na ulicy po raz pierwszy. Na początku jest to wyjątkowo nienaturalne i niekomfortowe miejsce, więc nie czuj się zawstydzony, że twoje przedstawienie nie jest wystarczająco oryginalne. Nie utknij jednak w tym miejscu — jest o wiele bardziej prawdopodobne, że na dłuższą metę odniesiesz sukces, występując z czymś, co autentycznie cię oddaje.

Jeśli ktoś mówi ci, że twoje pomysły nie wypalą, nie słuchaj go. Najlepszy „format” pokazu ulicznego prawdopodobnie nie został jeszcze wymyślony. Twój sposób może być lepszy niż sposób, w jaki robią to ludzie w twoim mieście. Cóż, przynajmniej po wielu, wielu próbach i błędach.

Portret Sama Goodburna. Mężczyzna uśmiecha się. Ma na głowie czarną czapkę z żółtymi wzorami..
Sam Goodburn – zdjęcie Tobiasz Papuczys

Jakie masz plany i marzenia? Czego mogę Ci życzyć?

Często zmieniam swój wielki plan w głowie, ale w tej chwili to jest to: 1. Naprawdę dobry pokaz uliczny, z którego jestem dumny i który ma wystarczająco dużo wariacji, żeby mógł działać absolutnie gdziekolwiek i kiedykolwiek. 2. Solowy pokaz cyrkowy w namiocie, który w całości mieści się w jednej furgonetce i przyczepie, żebym mógł robić samodzielnie promowane pokazy w małych miastach.

Obie rzeczy, jak sądzę, to tylko kwestia wolności: zarówno zarabiania pieniędzy wtedy, kiedy się na to decyduję, jak i by twórczo być w stanie całkowicie realizować własne pomysły. Cóż, po wielu próbach i błędach złych pomysłów i kilku połamanych ciasteczkach.

Powodzenia!

O Samie

Sam Goodburn zaczynał jako monocyklista. W wieku 15 lat po raz pierwszy wygrał krajowe mistrzostwa we freestyle’u. Mniej więcej w tym samym czasie rozpoczął karierę cyrkową, występując na ulicy w małych angielskich miasteczkach. Od tego czasu pracował w cyrku współczesnym i tradycyjnym, na statkach wycieczkowych, w swoim solowym spektaklu teatralnym na Festiwalu Fringe w Edynburgu i wielu innych miejscach. W swoich przedstawieniach łączy komedię z umiejętnościami technicznych, w tym ewolucje na monocyklu na linie wolnostojącej konstrukcji i żonglowanie.

Sam Goodburn w mediach społecznościowych

Strona internetowa

YouTube

Instagram

Facebook

Strony fotografów

Natalia Kojder

John Kowalska

Tobiasz Papuczys

Facebook comments