Hayatonnu…, czyli taniec na ulicy, nawet w deszczu


Hayatonuu... podczas pokazu ulicznego we Wrocławiu
Hayatonnu… (i Basia) podczas improwizacji w deszczu na Festiwalu BuskerBus

Hayatonnu…, czyli Hayato Yamaguchi przysłał mi kiedyś opis napisany łamanym angielskim, a jego strona wyglądała jak zrobiona w latach 90. Wszystko było tak odmienne od starannie zmontowanych filmów promocyjnych i powtarzających się tekstów innych buskerów. Są artyści, którzy nie są dobrzy w sprzedawaniu siebie, a mimo to pozostawiają wrażenie, że są świetni w tym, co robią. 

Hayato to tancerz, który z niezwykłym szacunkiem odnosi się do widzów, organizatorów i innych artystów. Swoją sztuką dzieli się z każdym, kto chce go oglądać. Niezależnie od warunków atmosferycznych i ile osób przyszło go zobaczyć.

Liczba widzów nie ma dla mnie znaczenia. Liczy się nawiązanie z nimi więzi. Podczas swojego pokazu wyrażam siebie, pokazuję, kim jestem naprawdę. Nawet jeśli tylko jedna osoba utożsamia się ze mną, jestem szczęśliwy.

Hayatonuu…

Jak wyglądała Twoja artystyczna ścieżka? Czy od zawsze wiedziałeś, że chcesz tańczyć?

Tak naprawdę rozpocząłem naukę tańca dość późno. Od dzieciństwa interesowałem się sportem. Trenowałem baseball, golf oraz kendo. W każdej dyscyplinie byłem bardzo dobry. Mam to szczęście, że od zawsze mój organizm dobrze radził sobie z dużym wysiłkiem i mogłem się rozwijać w każdym sporcie. Do dziś kendo jest mi szczególnie bliskie.

Kiedy skończyłem 18 lat, nagle zacząłem śpiewać jako członek zespołu muzycznego grającego covery. Zawsze uwielbiałem występować przed ludźmi. Tak zaczęła się moja przygoda z biznesem muzycznym.

Później skupiłem się na tańcu.

Kiedy po raz pierwszy pomyślałeś o sobie: „jestem tancerzem”? 

Gdy miałem 21 lat podczas zajęć tanecznych wyraziłem swoje głęboko ukryte emocje podczas tańca. Był to dla mnie przełomowy moment.

Dlaczego zdecydowałeś się na przeprowadzkę do Niemiec?

W 2007 wyruszyłem z grupą taneczną z Japonii w trasę po Niemczech, Hiszpanii i Węgrzech. Poznałem wtedy tancerza z Japonii, który pracował w Niemczech. Zainspirował mnie do tego stopnia, że 4 lata później sam zdecydowałem się na podobny krok. Było dla mnie ogromne wyzwanie i zdecydowanie nie podjąłbym go, gdybym nie był zainspirowany tym spotkaniem. Mam do tej osoby ogromny szacunek.

Kto Cię inspiruje?

Obecnie AURORA (Aurora Aksnes). Jest to pochodząca z Norwegii piosenkarka i autorka tekstów. Jest niesamowitą artystką. Motywuje mnie abym był nie tylko lepszym artystą, ale także osobą.

Busker Hayatonuu....
Hayatonuu… Festiwal BuskerBus 2020 we Wrocławiu. Fot. Tobiasz Papuczys

Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z występami ulicznymi?

Przez wiele lat jako tancerz występowałem tylko na scenie. Gdy miałem 27 lat zamieszkałem z moim przyjacielem, który występował na ulicy jako iluzjonista. Zainspirował mnie i sprawił, że też chciałem spróbować swoich sił. W tamtym czasie nie znałem żadnych tancerzy, którzy byli buskerami, więc nie miałem się na kim wzorować. Próbowałem stworzyć swój własny program. Początkowo nie koncentrowałem się na żadnym konkretnym stylu. Robiłem, co czułem w danym momencie. Muszę przyznać, że kompletnie to nie działało. Po jakimś czasie zacząłem się uczyć akrobatyki (balansowania na rękach).

Jakie masz rady dla innych buskerów?

Nie jestem pewien, czy mogę się nazwać buskerem. Zawsze mówię, że jestem raczej artystą ulicznym. Mój problem polega na tym, że nie chcę mówić żadnych „hat lines”, czyli tekstów zachęcających ludzi, aby dawali mi pieniądze.

Hayatonnu….

Wspaniały performer Ian Deadly powiedział mi kiedyś, że jestem idiotą, że tego nie robię.

Co dla Ciebie oznacza „dobry pokaz”?

Liczba widzów nie ma dla mnie znaczenia. Liczy się nawiązanie z nimi więzi. Podczas swojego pokazu wyrażam siebie, pokazuję, kim jestem naprawdę. Nie kłamię, to nie jest gra aktorska. Nawet jeśli tylko jedna osoba utożsamia się ze mną, jestem szczęśliwy.

Czy występujesz na ulicy także poza festiwalami?

Nie jestem dobry w zbieraniu publiczności, dlatego preferuję występy na festiwalach. Ludzie są już gotowi, by zobaczyć mój pokaz, czekają na mnie. Jest to dla mnie komfortowa sytuacja.

Kiedy występuję na ulicy poza festiwalami, staram się zaadoptować do przestrzeni, atmosfery i ludzi. Emocje z tym związane są silniejsze niż podczas pokazów na festiwalach.

Taniec uliczny w deszczu – Hayatonnu… i Basia

Jesteś jedną z nielicznych osób, która występuje nawet w deszczu.  

Jako tancerz występuję głównie na scenach, w zamkniętych pomieszczeniach. Gdy występuję w plenerze, celowo staram się zmienić swoje nastawienie, a to oznacza także dostosowanie się do warunków atmosferycznych. Jeśli tylko mam dla kogo wystąpić, robię to nawet w deszczu. Nawet jeśli mówimy tylko o kilku osobach, chętnie wystąpię dla nich z miłości do nich. Oczywiście, zawsze staram się zadbać o to, aby zabezpieczyć swój sprzęt typu wzmacniacz. Gdy te problemy zostaną rozwiązane, jestem gotowy do występu.

Jak wygląda Twój proces twórczy? Czy często modyfikujesz swój pokaz „Eternal Longing”

Cały czas staram się rozwijać swoje umiejętności, więc co roku zmieniam część pt. „Letter”, którą prezentuję na samym końcu. Główne założenie programu nie zmieniło się od początku. Tęsknię za bliskimi osobami i nie mogę się doczekać, by ich znowu zobaczyć. Szczególnie moją córkę. To się nie zmienia i nie zmieni. „Eternal Longing” to moja osobista, emocjonalna podróż. Chciałbym stworzyć pokaz, który będzie miał więcej pozytywnej energii. Nie wiem, czy mi się to uda, ale czuję, że jest to potrzebne, szczególnie ze względu na obecną, trudną sytuację.

Czy masz swoich ulubionych buskerów?

Gamarjobat — komediowy duet z Japonii. Są legendami wśród japońskich artystów ulicznych. Czy jest ktoś, kto nie lubi ich humoru? Ich pokaz jest bez barier. Każdy, niezależnie z jakiej części świata pochodzi, dobrze się bawi. Jest to piękne.

Kerol — żongler i beatboxer z Hiszpanii. Ma świetne poczucie humoru, którym udaje mu się zatrzymać przechodniów. Chwilę później prezentuje swoją niesamowitą technikę. Jego rutyny inspirują mnie. Kerol zaprasza nas do swojego świata. Ja również, gdy występuję, staram się wprowadzić widzów do mojego świata.

Mariusz Goli — polski gitarzysta. Z niezwykłą łatwością zmienia atmosferę w miastach. Jego muzyka sprawia, że porusza moją duszę i ciało. Jestem zaszczycony, że miałem szansę wystąpić z nim wielokrotnie.

Mariusz Goli i Hayatonuu…

Czym się obecnie zajmujesz?

Ze względu na obecną sytuację i zamknięte teatry, nie mam zbyt wielu zleceń jako tancerz. Hm, mogę zostawić linka?

Obecnie pracuję jako nauczyciel w różnych szkołach tańca. Często też prowadzę warsztaty i jestem choreografem. Tutaj przykład: https://www.tanzmoto.com/events/dance-mix-akrobatik-hip-hop-jazz 

Kiedy mam czas, występuję także na ulicy.

Jakie masz plany? Czego mogę Ci życzyć?

Oczywiście, chciałbym rozwijać się jako tancerz. Jestem także zainteresowany, by być nauczycielem wychowania fizycznego. Jeśli zdecyduję się wybrać tę drogę, wrócę do Japonii. Jestem pewny, że dzięki doświadczeniu zdobytemu podczas 9 lat mieszkania i pracy za granicą, mogę wiele wnieść do edukacji dzieci w moim rodzinnym kraju.

Trzymam kciuki i mam nadzieję, że wkrótce będziemy mogli się podzielić z innymi pomysłami, o których niedawno rozmawialiśmy. A na koniec, moje ulubione pytanie, czyli do jakiej piosenki tańczysz, gdy nikt nie patrzy?

Aurora — Exist For Love. Wierzę, że miłość istnieje w każdym z nas, nawet w trudnych czasach. Wraz z moimi uczniami zrobiliśmy choreografię do tej piosenki. Taniec to taki wspaniały sposób, by podzielić się czymś z innymi. Uwielbiam to!

Hayatonuu… to tancerz i choreograf z Japonii, który od kilku lat pracuje w Niemczech. Związany był z licznymi grupami tanecznymi i teatrami (m.in. Austrian Ballet Company, Nomde~s,. Theatre Bomm. Theater Dortmund, Dance Compagnie Fredeweß, Deutsche Oper am Rhein,, TANZ theater INTERNATIONAL 2015, Dance Theatre Luxembourg, Theatre Rites, Tanzmoto. Regularnie występuje na festiwalach sztuki ulicznej, gdzie prezentuje autorski pokaz „Eternal Longing”.

Strona Hayato i jego Instagram

Facebook comments